W samochodzie, którym jechaliśmy była rodzina w składzie: tata, mama i ich bodajże 5-letni synek. Ucięliśmy sobie miłą pogawędkę na temat autostopu, o tym jak dowiedzieli się o tej imprezie z radia itd, itp... Po wspólnej naradzie z kierowcą stwierdziliśmy, że droga z Jeleniej Góry do Zgorzelca będzie lepsza, niż stanie na autostradzie. Nie wiem jak to była na A-4, ale myślałem, że droga do Zgorzelca będzie łatwiejsza, ale o tym za chwilę ;) Po około godzinie jazdy znaleźliśmy się na wspomnianej drodze, szybka fotka z naszymi "podwozicielami", pożegnanie i znowu łapanie okazji. I tutaj było małe zdziwienie, bo okazało się, że tą drogą prawie nikt nie jeździ, a już na pewno nie do Zgorzelca. Po dłuższym czasie zatrzymała się jakaś kobieta z facetem, którzy usłyszeli o ASR w radiu. Nie była to długa trasa, ale zawsze parę kilometrów dalej. Potem znowu staliśmy kilkadziesiąt minut, może dłużej. Zatrzymał się chłopak i podwiózł nas kilkanaście kilometrów dalej. Potem znowu dłuższy przystanek przy drodze, na której auta jeździły z częstotliwością 30 aut/h. Jednak w końcu się udało i do Zgorzelca dojechaliśmy jeszcze dwoma stopami.