Po paru godzinach jazdy wreszcie docieramy do granicy niemiecko-austriackiej. Widoki po drodze - Wunderbar! Bawaria naprawdę jest piękna. Wysiadamy na ostatniej stacji w Niemczech, gdzie robimy sobie mały odpoczynek pijąc herbatę i jedząc chińskie zupki. Gdy wyrzucałem niepotrzebne kartki do kosza, moim oczom ukazały się kartoniki, a na jednym z nich było napisane "Innsbruck". Nasi tu byli;D Potem urządziłem sobie małą pogawędkę z litewskimi kierowcami (btw. nieźle wstawieni byli, bo mieli jeszcze kilkanaście godzin do wyjazdu), a potem poszliśmy szukać jakiejś okazji. Na stacji spotkaliśmy potem jeszcze team żeński, który zrobił sobie przerwę w podróży prosto do Rimini oraz team męski, który złapał stopa w tym samym czasie co my. Oni dogadali się z Włoszką, a my załatwiliśmy sobie transport z polskim kierowcą do Verony. Przynajmniej wtedy nam się wydawało, że do Verony... W każdym razie Austrię przejechaliśmy bardzo szybko, robiąc sobie 20 min przerwy na cheesburgery w McDonalds'ie położonym w bajecznej lokalizacji w samym sercu austriackich Alp. Atmosfera w kabinie kierowcy była baaaardzo luźna;) Po drodze wyszło, że nasz kierowca nie jeździ płatnymi autostradami, ale przejedzie kawałek i nas gdzieś wysadzi na stacji benzynowej... Ciąg dalszy na następnej stronie;)