Była to, jak się okazało, ostatnia noc w tym hostelu, bo Paweł i Kuba jechali tego dnia pociągiem do Rzymu, skąd mieli 8 maja samolot do Wrocławia. Nie umieliśmy znaleźć nikogo w ich miejsce, więc szybki telefon do sztabu dowodzenia w "głównym" hostelu, czy jest tam jakieś miejsce. Miejsca nie było, ale ktoś znalazł tani hostel za 5.50€. WOW. Bez dłuższego namysłu idziemy pod "główny" hostel i mówimy, żeby rezerwowali 2 miejsca. Hostel znajdował się jakieś 50 m od "bardzo słynnego" mostu, jednak gdy tym mostem przechodziliśmy niczym nas tak bardzo nie zachwycił. Po prostu most, a na nim stragany z biżuterią^^ Dostaliśmy klucze do hostelu, a potem mała wyprawa na miasto w poszukiwaniu taniego żarcia. Znaleźliśmy Billę, więc ceny były albo niewiele wyższe, albo takie same jak w Polsce. Przed 17 odprowadziliśmy Pawła i Kubę na pociąg, po czym udaliśmy się w stronę naszego supertaniego hostelu.
Po rozpakowaniu bagaży okazało się, że ten hostel wcale nie jest taki tani, tylko zadziałał spryt i kombinatorstwo polskiego studenta^^ Cztery osoby zapłaciły 12,5€ za nocleg, a zostali ulokowani sami w pokoju 7-osobowym. Ponieważ właściciela w hostelu prawie w ogóle nie było, to żeby nie marnować miejsca dali znać jeszcze paru osobom, więc wyszło na to, że spaliśmy w 9 osób, w pokoju 7-osobowym płacąc za 4;D
Wieczorem zaczęło padać, więc nie było sensu wychodzić w miasto, dlatego zrobiliśmy sobie małą posiadówkę w hostelu. Za długo nie posiedzieliśmy, bo trzeba było rano wstawać na pociąg do Forli, skąd mieliśmy lecieć do Wrocławia.